Pierwotne gry strategiczne – wyszukał

Zeszli zmieszani po uniknięciu narodowych szefów.
Potrzebowali podbudowania. Koneksję między potworem i jego starcem egzystuje wysoce dziwaczna i nie przyjmuję, spójnik ostatnie naprawdę z razu objęli, pominę to na klapsie ten problem. Rozszerzając, potrzebowała przechwycić cenzurę. Zaprezentować swojskim , iż jest ponownie vip, kto będzie manipulował. Zdemontować trochę penisów, jakie ściągały we zgina uprzykrzenie. Rozkręcić zuchwałych, którzy nie dążyliśmy się zdominować. Zdobyło mi toteż niemal rok. Teleportowałam się z miejsca na siedzenie po kompletnym globie. Przeszukane Gry Symulacyjne Niechciane Wreszcie znalazło się coś, nad czym miałam kontrolę.

Poza tym Żyrafy magicznie uodporniły się na naszą broń i wysoką temperaturę. Ci ostatni zresztą byli od razu demaskowani, rozszarpywani i zjadani. Pomyślcie sami jestem istotą magiczną, obdarzoną nadludzką siłą i wyostrzonymi zmysłami. Wraz z gronem mi podobnych pielęgnujemy poczucie własnej wyjątkowości, ale przeciętny zjadacz chleba nie ma pojęcia o naszym istnieniu. A tu nagle pojawiają się Żyrafy z kosmosu, zakładają własne państwo a ludzie uczciwie należy zaznaczyć, że był to znikomy procent dobrowolnie poddają się ich władzy.

To był chłodny październikowy dzień, a do tego mżyło, i gry szkoleniowe.

Musiały przy tym pracować mieszane załogi, gdyż po chwili nauczyłam się rozróżniać ludzkie i Złodziejskie głosy. Żaliła się najmłodsza z nich. Klucz, według którego Żyrafy przeprowadzały rewizję, był interesujący chłopak mógł zatrzymać elektryczną szczoteczkę do zębów i golarkę, ale dziewczyna musiała oddać prostownicę i suszarkę do włosów. Ciekawy wybór, nieprawdaż.

Tak właśnie o nim mówili, władca. Potem dowiedziałam się, że został wybrany ze względu na duże zdolności magiczne, a nazywał się Wysoka Skała. Władca powoli podszedł do nas. Władca po kolei pytał nas o podstawowe dane i odbierał przysięgę wierności. Wiedziałam, że będzie czytał mi w myślach, ukryłam więc głęboko moją tożsamość, a na wierzch wydobyłam osobowość Pauliny, jednej z moich niewolnic. Było to moje pierwsze kłamstwo w handlowym życiu. Kiedy żyje się długo kłamstwa nie mają sensu.

Władca trenerów i jego strażnicy opuścili salę. Przedstawił się imieniem Trener, pełnił funkcję szefa i zarządcy wszystkich ludzi. Trener pokazał nam restaurację, w której dwa razy dziennie będziemy mogli spożywać posiłki. Miał duże podwórko ogrodzone siatką. Zostawił nam też regulamin, do którego mieliśmy się stosować.

Zrezygnowałam z rozmowy i rozpakowałam swoje rzeczy w pokoju. Wieczór poświęciłam na zapoznanie się z ludźmi i z organizacją tego dziwnego miejsca, i gry w biznesie. Powłóczyłam się trochę po okolicy, posiedziałam w karczmie. Przy kolacji rozmawiałam z ludźmi udając nieco naiwną i pełną entuzjazmu osóbkę, na gry symulacyjne. Wróciliśmy razem do domu a potem czekałam, aż chłopak uśnie. Wreszcie mogłam zająć się poważnymi sprawami i zapolować, gry biznesowe.

Ja trzy razy w tygodniu, późnym wieczorem, miałam dyżury w karczmie sprzątanie i mycie naczyń po całym dniu, gry dla handlowców. Ale moim głównym zajęciem miała być hodowla królików. Kiedy to usłyszałam o mało nie wybuchnąłem śmiechem. Do dyspozycji dostały nasze podwórko oraz podwórko sąsiedniego domu, który na razie stał pusty spory kawał dobrze ogrodzonego terenu.

Zaczęłam prowadzić księgę hodowlaną brzmi dumnie, ale był to zwykły zeszyt formatu A4 w okładce w czerwoną szkocką kratę, oraz gry handlowe. Grabiłam ich bobki do złudzenia przypominające czekoladowe płatki śniadaniowe, gry dla handlowców. W nocy teleportowałam się do domu i przez kilka godzin zajmowałam się sprawami z różnych zakątków świata. Przesłałam już wszystkim wytyczne nakazujące zatrudnienie zewnętrznych konsultantów i specjalistów, ale pytania nadal napływały. Tym oto sposobem potrafiłam o trzeciej w nocy pisać z gościem na temat sprzedaży jakiś koreańskich akcji.

Potem wracałam do państwa trenerów i łapałam te dwie, trzy godziny snu, które były mi niezbędne. A wkurzony wampir to zły wampir i uwierzcie, nie chcielibyście spotkać takiego na swojej drodze. Magii, która wzmacniała się i coraz bardziej należała do tego miejsca.

Poprzestałam więc na dyskretnym szpiegowaniu w przerwach pomiędzy jedną a drugą wiązką roślinek dla królików. Nadeszła zima, dość ciepła i bezśnieżna, a ja dalej nie wiedziałam co robić, gry symulacyjne. Tkwiłam więc pomiędzy szefami i pasłam moje króliki zeschłą trawą. Nocami zajmowałam się swoimi sprawami, które wreszcie zaczęły iść w dobrym kierunku. Niektórzy byli całkiem nieźli i próbowali się ukrywać, ale moi ludzie też byli dobrzy i nie pozwalali im zbyt długo cieszyć się wolnością.

Nie żeby większość była jakimiś super gorliwymi katolikami, raczej zadecydowała nasza rodzima tradycja ludzie chcieli karpia, choinki, pasterki i takich tam. Do moich obowiązków miało należeć znalezienie odpowiedniego kapłana, sprowadzenie go tutaj i pośrednictwo między nim a odpornym władcą, o gry szkoleniowe.

Przed podróżą Znana pisarka magiczka powiedziała mi, że w razie jakichkolwiek większych problemów, jeśli nas napadną, albo zaczną strzelać, mam schować się za Długim Piórem wojownikiem, nie wychylać się i czekać, aż ona wszystko załatwi. Żyrafy zdawały się ich nie zauważać albo nie zwracać na nich uwagi, więc ja też ich zignorowałam. Wysiadłam z samochodu, Żyrafy zeskoczyły z paki. Nieopodal zatrzymały się dwa inne wozy, wysiedli z nich funkcjonariusze po cywilnemu i próbowali udawać gapiów.

Znana pisarka popatrzyła na mnie pytająco. Nie miała pojęcia gdzie teraz powinniśmy pójść, więc przejęłam inicjatywę i poprowadziłam Żyrafy do głównego wejścia. Dziewięć godzin później stało się już bardziej niż jasne, że dziś niczego nie załatwimy. Urzędnicy kościelni sprawiali wrażenie spanikowanych i nie bardzo wiedzieli co zrobić z naszą sprawą. Kościół słynie z cierpliwości, na którą my nie mogliśmy sobie pozwolić. Żyrafy stawały się coraz bardziej niespokojne. Nie chciałam tego, więc w końcu zwróciłam się do Wiosennej Pogody.

Odpornymi zastanawiała się chwilę, po czym odparła Dobrze, chodźmy. Przepraszam, ale chciałabym pójść sama. Na zewnątrz jest już pewnie pełno policji, będą nas śledzić. Proszę. Musiałam wypaść bardzo przekonująco, bo Znana pisarka zgodziła się. Te kilka dni w Krakowie było istnym szaleństwem. Najpierw trzeba było zabrać stamtąd większość dobytku zamieszkującej je graficzki, która dbała o identyfikację wizualną wielu moich firm. Niestety ostatnio nie miałam czasu, by zająć się swoimi ludźmi.